W szpitalu postawili mnie na nogi. Parę dni po feralnym
porwaniu wezwali nas na przesłuchanie. Musiałam opowiedzieć policji wszystko ze
szczegółami. Dzisiejszego dnia odbyła się rozprawa sądowa przeciwko Pilar,
które została oskarżona o współudział w porwaniu. Do gmachu sądu weszłam z
drżącym sercem. Na rozprawie zjawili się chłopaki z Realu, rodzice Sergio i
niektóre partnerki piłkarzy. Część z obecnych zeznawała, a część przyszła
wesprzeć nas za co jestem wdzięczna. Usiedliśmy w sali sądowej. Zaraz po nas wprowadzili
Pilar w kajdankach, którą rozkuli. Popatrzyła na mnie morderczym wzrokiem, aż
przeszły mnie ciarki.
- Proszę wstać. Sąd idzie. – po chwili przemówił głos sekretarki.
Do sali wszedł starszy mężczyzna około 60 lat ubrany w czarną togę. Usiadł na
swoim miejscu. Po nim taką samą czynność wykonali wszyscy obecni. Po
przedstawieniu obrońcy i prokuratora sędzia zwrócił się do Pilar – Niech
wstanie oskarżona. Czy przyznaje się pani, że w dniu 13 lipca razem z Carlosem
Maresem porwali poszkodowaną Maite Ancelotti. – zapytał.
- Świętą Maite porwał Mares. Gdyby zrobił wszystko jak
należy Sergio byłby mój, a ta dziwka zgniłaby u boku swojego ex! – Pilar
wykrzyczała wszystko na forum
- Proszę uważać na słowa! Jest pani w sądzie. – upomniał
ją sędzia. – Do barierki poproszę poszkodowaną panią Maite Ancelotti. –
puściłam rękę Sergio i podeszłam do barierki. Przedstawiłam się sędziemu. Kazał
opowiedzieć wszystko od początku. Musiałam powiedzieć nie tylko o porwaniu, ale
również o gwałcie, relacjach z Carlosem i Pilar. Po mnie przed sądem stanęli
Sergio, tata, Królewscy i państwo Ramos. Po przerwie nastąpił moment wydania
wyroku.
- Pilar Rubio jest winną współudziału w porwaniu Maite
Ancelotti. Uznaje ją jako niepoczytalną. Sąd wymierza jej karę 1 roku pozbawienia
wolności i przymusowe umieszczenie w zakładzie leczenia psychiatrycznego na czas nieokreślony –
padł wyrok, a mnie spadł kamień z serca.
- Ty idiotko! Żałuję, że nie zabiłam cię póki miałam
okazję. Wtedy miałabym powód iść do więzienia. Ale zobaczysz, ja cię jeszcze
załatwię za to, że stanęłaś między mną i Sergio. Jesteś zwykłą suką! – w
momencie wyprowadzania Pilar wykrzykiwała różne obelgi w moją stronę. Stałam
wtulona w Sergio. Przeraził mnie wzrok tej wariatki. Opuściliśmy salę. Mam
nadzieję, że od tej chwili nic już nie będzie stać na drodze do naszego
szczęścia.
1 rok później
Stałem przed ołtarzem kościoła pod wezwaniem Matki
Boskiej z Guadalupe w Camas. Czekając na swojego anioła. Czas dłużył mi się
nieubłaganie. Spojrzałem na zebranych. Pojawili się Reprezentanci Hiszpanii i
Realowcy z partnerkami, cały zarząd klubu, rodzina i przyjaciele. Zjawili się
nawet chłopaki z Sevilli. W tym momencie pomyślałem, że mimo tych nieszczęść
które nas spotkały jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Warto było
wycierpieć dla tego dnia. Nagle drzwi kościoła otworzyły się, a moich uszu
dosięgła pieśń Ave Maria. Ujrzałem Maite w białej sukni wykończonej organzą. Do
ołtarza mojego anioła prowadził trener Anelotti. Dumnie odgrywał swoją rolę.
Przed Maite i trenerem podążała zadowolona Daniela, która sypała kwiaty. Gdy zakończyła
się melodia Maite już stała obok mnie. Chwyciła mocno moją dłoń. Ksiądz
rozpoczął ceremonię:
- Bracia i siostry. Zgromadziliśmy się tu by uczestniczyć
w uroczystości zaślubin Maite i Sergio, którzy złożą przed Bogiem i nami
przysięgę miłości. Pieśń nad Pieśniami Salomona : "Niech mnie pocałuje
pocałunkiem ust swoich! Ach, twoja miłość jest słodsza niż wino! Wyborna jest wonność twoich olejków,
twoje imię jak najlepszy olejek do maści! Oczarowałaś mnie moja oblubienico
jednym spojrzeniem swoich oczu. Jak piękna jest twoja miłość moja oblubienico. Twoje
wargi są jak wstążka karmazynowa, twoja mowa pełna wdzięku, twoje skronie są
jak rozkrojone jabłko granatu spoza twojej zasłony. Cała jesteś piękna, moja
przyjaciółko, i żadnej nie ma na tobie skazy. Oczy jego jak gołębice nad
strumieniami wód. Zęby jego wymyte w
mleku spoczywają w swej oprawie. Ogrodem zamkniętym jest moja oblubienica"
- Ja Sergio Ramos Garcia biorę Ciebie Maite Ancelotti za
żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie
opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny
i Wszyscy Święci. – wypowiedziałem przysięgę małżeńską. Te same słowa
powtórzyła Maite. - Przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w
imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. – dokończyłem. Wymieniliśmy się obrączkami.
Nie obyło się bez żartu ze strony mojego brata Rene, który był moim drużbą.
Otarłem łzę szczęścia z twarzy Maite.
- Sergio, Maite ogłaszam was mężem i żoną. Co Bóg złączył
człowiek niech nie rozdziela przez pychę i egoizm. Może pan pocałować żonę. –
powiedział ksiądz. Ująłem podbródek Maite delikatnie zbliżając swoją twarz,
żeby poczuć smak jej ust. Połączyliśmy się w pocałunku, a w kościele
rozgrzmiały brawa. Po chwili czułości złapałem Maite za rękę.
Kiedy wyszliśmy z kościoła tradycyjnie posypał się ryż i
kwiaty. Nie obeszło się bez fotoreporterów, ale ignorowaliśmy ich obecność.
Zadbałem o odpowiednią ochronę, która odpowiedzialna jest za zachowanie ładu. Na
wesele dotarliśmy powozem wynajętym na tę okazję. Była piękna pogoda, więc cała
impreza odbyła się w ogrodzie obok dworku niedaleko Camas. Goście bawili się
świetnie. Z Maite zatańczyłem tylko jeden taniec na początku. Potem co rusz mi
ją odbijali. Biedna, była już tak zmęczona, ale nie mogłem odpuścić sobie
zaproszenia jej do tańca w rytm wolnego kawałka. Maite wtuliła się w mnie jak w
pluszowego miśka.
- Już zawsze będziesz moja. Kocham cię. – wyszeptałem do
jej ucha. – A może tak wyrwiemy się po cichutku, żeby pobyć we dwoje. –
zaproponowałem. Moja żona z chęcią zgodziła się.
Goście nawet nie zauważyli jak wyszliśmy. Mieliśmy
wynajęty apartament w oddzielnym skrzydle dworku. Jak przystało na pana młodego
przeniosłem świeżo upieczoną małżonkę przez próg pokoju. Na podłodze leżały
płatki róż, a w koło świeciły się świece tworząc romantyczny półmrok.
Pocałowałem Maite najlepiej jak potrafiłem. Drżącymi rękami rozwiązała mój
krawat rzucając go na ziemię. W odpowiedzi rozpiąłem sukienkę, która spadła na
ziemię. Spoglądając w oczy mojej żony zębami zdjąłem niebieska podwiązkę
pieszcząc jej nogę moim zarostem. Maite pomogła pozbyć się reszty mojego
odzienia. Oboje zostaliśmy tylko w bieliźnie. Ułożyłem ukochaną na łóżku kładąc
się na niej. Począłem całować jej usta, płatek ucha. Stopniowo schodząc
dotarłem do koronkowego biustonosza. Zdjąłem stanik rzucając go za siebie.
Maite zaśmiała się perliście. Począłem całować jej obie piersi doprowadzając
tym samym moją ukochaną do granic rozkoszy. Jej ręce błądziły po moich plecach.
Czując żar bijący od niej zsunąłem dół koronkowego kompletu i swoje bokserki.
Nie mogąc wytrzymać napięcia wszedłem w Maite początkowo delikatnie. Oboje
odnaleźliśmy wspólne tempo. Przez resztę nocy zaspokajaliśmy namiętności. Rankiem
leżąc przytulony do Maite zmęczonym głosem byłem w stanie powiedzieć tylko: „KOCHAM
CIĘ MÓJ ANIELE”
Epilog
9 miesięcy później
- Aaaaa! Boże jak boli. – krzyczałam w niebogłosy w
szpitalnej porodówce. Tak dokładnie- rodzę. Sergio bardzo postarał się w noc
poślubną. Strzelił bardzo ładnego gola. Teraz trzymam go za rękę przerywając mu
krążenie krwi.
- Kochanie dobrze ci idzie. Dasz radę. Wierzę w ciebie! –
rozemocjowany krzyczał jeszcze głośniej ode mnie. Jestem mu za to wdzięczna, że
tak mnie wspiera. I co najważniejsze nie mdleje. Krzyczy ja kibic na stadionie.
Po chwili usłyszeliśmy płacz dziecka. To najwspanialsze uczucie trzymać takie
małe życie w swych ramionach. Od tej chwili spoczywa na nas wielka
odpowiedzialność. Razem z Sergio przyglądaliśmy się maluszkowi z uśmiechem.
Niestety nie mogliśmy się nacieszyć tą chwilą zbyt długo, ponieważ pielęgniarka
zabrała dzidziusia na badania, a mnie przewieziono na zwykłą salę.
Mimo usilnych protestów ze strony Sergio tego samego dnia
nalot zrobili Królewscy. Właściwie to ich tylko brakowało, bo wcześniej
odwiedził nas mój tata, rodzina Sergio i Jimena. Wag’s w przeciwieństwie do
swoich mężczyzn rozumiały, że jestem wyczerpana. Akurat pielęgniarka oddała nam
naszego skarba. Spał sobie smacznie w szpitalnym „łóżeczku”. Było takie
zamieszanie, że nawet nie zauważyliśmy jak Cris i Pepe zaczęli kręcić się koło
malucha.
- Ty Kepler! Zobacz jaki brzdąc ma sprzęt. – zarechotał Cristiano.
Boże ten głupek rozpiął body i pampersa. Sergio widząc to zagotował się.
- Wy idioci! Zostawcie mojego synka w spokoju. Mądrzy jesteście!
Jeszcze się przeziębi. – Sergio huknął na kolegów nie wiedząc czy ma śmiać się
z ich głupoty, czy też płakać.
- Spoko Ramosik. Akurat to co ma między nóżkami
odziedziczył po tobie. Mam tylko nadzieję, że będzie tak mądry i śliczny jak
jego mamusia. – powiedział Pepe. Uśmiechnęłam się w stronę chłopaków. Mój synek
będzie miał dużo wujków.
- A jak go nazwiecie? – zapytał Xabi. Spojrzeliśmy na
siebie i zgodnie stwierdziliśmy, że będzie nazywał się Fernando. Fernando Ramos
Garcia – brzmi dumnie nie? Torres był najbardziej wniebowzięty kiedy dowiedział
się o tym. Byłam strasznie zmęczona, ale szczęśliwa. Mam nadzieję, że moje
szczęście będzie trwać wiecznie.
___________________________________________________________________________
A więc mamy HAPPY END. Cieszę się z rozdziału i epilogu. Chyba wyszły mi najlepiej. Za wszelkie błędy bardzo przepraszam.
Mam w planach nowe opowiadanie Un Beso De Amor <---- to link do niego. W zakładce BOHATEROWIE pojawiły się już postacie. Ale nie martwcie się! Zamierzam stworzyć również nową serię Triunfo Del Amor. Przywiązałam się do tego opowiadania i bohaterów.
PS. Na każdym z moich blogów widnieć będzie z boku zakładka MOJE DZIEŁA, która ułatwi łatwiejsze i szybsze poruszanie się po blogach :D
Dziękuję za wytrwałość moim wiernym czytelnikom. Mam nadzieję, że nowe historie przyciągną jeszcze więcej zainteresowanych. :* :* :*