Przebudziłam się z bólem głowy, ze związanymi rękami i
nogami. Pamiętam tylko tyle, że byłam w stajni, aż tu nagle budzę się w
nieznanym mi miejscu. Rozejrzałam się uważnie po pomieszczeniu w którym byłam.
Pokój nie był do końca umeblowany. Właściwie stało tylko łóżko i szafka. Na
dodatek w oknie została umieszczona krata, a w drzwiach nie było klamki.
Siedziałam na łóżku przez moment rozglądając się. Spojrzałam w okno za którym
świtało. Po chwili drzwi otworzyły się a w nich stanął Carlos. Moje serce
zaczęło bić mocniej, ze strachu. Podszedł w stronę łóżka i usiadł obok mnie.
Carlos dotknął mojego policzka. Gwałtownie odwróciłam głowę dając mu tym samym
do zrozumienia, że brzydzę się jego dotyku. Zrozumiał dokładnie moje
przesłanie, ponieważ zabrał rękę.
- Czemu mi to robisz? – zapytałam
- Jak to czemu? Przecież cię kocham. – uśmiechnął się w
moją stronę. Jego wzrok wyrażał obłęd
- I tak mnie nie zmusisz bym z tobą była. Chcesz mnie
więzić do śmierci?
- To nie będzie konieczne, bo zostaniesz ze mną z własnej
woli. W przeciwnym razie zabije wszystkich, których kochasz… wliczając w to
tego idiotę piłkarza.
- Błagam uwolnij mnie. – po moich policzkach spływały
łzy.
- Już ci powiedziałem. Wyjedziemy razem jeszcze dzisiaj.
– naszą wymianę zdań przerwał dzwoniący telefon Carlosa. Odebrał go w mojej
obecności włączając na głośnomówiący:
Maite:
Błagam, pomóż mi kimkolwiek jesteś. Carlos to wariat. Porwał mnie. –
powiedziałam nie wiedząc kto dzwoni. Łapałam się każdej deski ratunku.
Carlos:
Kochanie nie wiesz, że to nie ładnie przerywać kiedy ktoś rozmawia? – były
zwrócił mi uwagę. Następnie zwrócił się do swojego rozmówcy.- Wszystko poszło jak należy. Masz wolne pole
do popisu kochana. – osoba w słuchawce zaśmiała się. Po głosie poznałam, że to
Pilar.
Pilar:
Wiedziałam, że dasz sobie radę. To wspaniałe uczucie, kiedy osoba której
nienawidzisz błaga cię o pomoc. Czuję się jeszcze lepiej, niż wtedy, kiedy
widziałam twoją reakcję jak nakryłaś Sergio w łóżku ze mną. Jesteś taka naiwna
i głupia. Sergio był tak pijany, że nawet nie był wstanie się ze mną kochać. –
Pilar zaśmiała się głośno do słuchawki.
Maite:
Czy to oznacza, że…? – nie dokończyłam wahając się
Pilar:
Tak idiotko. To oznacza, że w ogóle nie spałam z Sergio. Wystarczyło się
rozebrać i położyć koło niego, a ty uwierzyłaś, że mnie przeleciał. Poszło
łatwo, nawet bardzo łatwo. Kochana życzę tobie i Carlosowi wspaniałej
przyszłości i dużo dzieci. Adios!
Pilar rozłączyła się. Carlos włożył swój telefon do
kieszeni.
- Muszę spakować resztę rzeczy oraz wykonać jeden bardzo
ważny telefon– powiedział. Zmierzył w stronę szafki które stała w przeciwległym
kącie. Z szuflady wyjął moją komórkę. Kompletnie o niej zapomniałam. Wybrał
numer na głośnomówiący, żeby po krótkiej chwili w słuchawce odezwał się głos:
– Maite kochanie powiedz gdzie jesteś. Martwimy się o
ciebie. Błagam daj nam jakąś wskazówkę… - usłyszałam głos Sergio. Za to mój
głos odmówił posłuszeństwa. Pozostał mi tylko głośny płacz.
-
Już nigdy jej nie zobaczysz. Ona jest moja i tylko moja. – odezwał się Carlos.
Wypowiedział tylko to zdanie i się rozłączył. Rzucił moim telefonem o ścianę. –
Niedługo wyjeżdżamy. – powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami, które zamknął
na klucz.
Ja tymczasem
traciłam nadzieję na powrót do domu. Boże jaka ja byłam głupia. Zwątpiłam w
Sergio i straciłam tyle czasu. – pomyślałam. Ta myśl spowodowała przypływ
jeszcze większego płaczu.
~”~
-
Jedźmy w miejsce o którym pan wspominał. – policjant zwrócił się do trenera.
Pobiegliśmy do wozu mundurowych, którzy
odjechali z posiadłości z piskiem opon. Drugi z funkcjonariuszy wzywał posiłki.
Trener powiedział, że Carlos kupił dom na przedmieściach Guadalajary. Za nim
pokłócili się, Carlos powiedział mu dokładnie gdzie to jest, ponieważ trener
miał „wpaść” do niego z wizytą. To jakieś 50 km od Madrytu. Mam nadzieję, że
zdążymy zanim Mares wywiezie gdzieś Maite. Jechaliśmy w zawrotnym tempie. W
radiowozie panował gwar jakbyśmy byli na straganie. Pan Ancelotti poganiał
policjantów, a ja modliłem się o mojego anioła. Po 30 minutach podjechaliśmy
pod dom niedaleko lasu. Posiłki otoczyły podwórze. Przez okno samochodu
widziałem jak Carlos szarpie Maite, gdyż ta nie chciała z nim iść. Wyskoczyłem
z samochodu jak poparzony biegnąc w stronę porywacza nie zważając uwagi na
konsekwencje. Zatrzymałem się gwałtownie 20 metrów od Maite. Carlos wymierzył w
moją stronę pistoletem. Kurczowo trzymał moją dziewczynę przy sobie.
-
Wszystko spieprzyłeś Ramos. Gdybyś pilnował własnego podwórka i nie wkraczał na
mój teren nie doszłoby do tak dramatycznej sytuacji. Przyjechałem do Madrytu z
zamiarem odzyskania mojego kochanie. – powiedział. Carlos pocałował płatek ucha
Maite na co ta odsunęła głowę z obrzydzeniem.
-
Nie dotykaj jej! Maite nie jest ani twoją samicą, a tym bardziej żadnym teren!
- krzyknąłem wkurzony. Miałem ochotę rzucić się na Maresa ,ale musiałem uważać
na moje ruchy i nie narażać osób wkoło mnie.
-
Ale to już koniec. – Carlos nacisnął spust. Czekałem na śmierć równocześnie
słysząc krzyk Maite i trenera. Wszystko działo się w szybkim tempie. Usłyszałem
strzał. Carlos upadł na ziemię ciągnąc Maite, która tak strasznie płakała.
Podbiegłem odciągając ją od ciała porywacza do którego strzelił jeden z
policjantów. Maite wtuliła się we mnie bardzo mocno nie mogąc powstrzymać płaczu.
Właściwie płakaliśmy we dwoje. Trener przejął Maite w swoje ojcowskie ramiona
również szlochając. Patrzyłem na ten obrazek nie mogąc uwierzyć, że to już
koniec naszego koszmaru. Po chwili usłyszeliśmy syrenę pogotowia, które
podjechało pod las. Wstałem pomagając do spółki z trenerem podnieść się
dziewczynie będącej nadal w szoku. Zmierzając w stronę radiowozu Maite
zemdlała.
-
Maite kochanie ocknij się. Lekarza, szybko! – pan Anelotti huknął na służbę
zdrowia. Lekarz wraz z sanitariuszami podbiegł do nas. Położyli Maite na noszach
i umieścili w karetce.
-
Spokojnie, dziewczyna jest wycieńczona, potrzebuje odpoczynku. Zabierzemy ją do
szpitala św. Heleny w Madrycie, zrobimy badania i postawimy na nogi. –pozwolili
nam jechać w karetce mimo, że jest to wbrew przepisom. Policja puściła nas
uprzedzając, że dostaniemy wezwanie na przesłuchanie. W drodze do szpitala cały
czas trzymałem śpiącą Maite za rękę.
~”~
Delikatnie
otworzyłam oczy. Znajdowałam się w białej sali przypięta do kroplówki.
Poczułam, że ktoś trzyma moją dłoń. Zmęczona obróciłam głowę w stronę osoby. To
był Sergio, który cały czas przyglądał mi się. Zauważając, że odzyskałam
przytomność uśmiechnął się. Bardzo się zdziwił kiedy i ja odwzajemniłam
uśmiech.
- Maite wiem, że nie chcesz mnie widzieć, ale
nie zrezygnuję z ciebie. Mimo tego, że czujesz się przeze mnie skrzywdzona
zawalczę o twoją miłość. – delikatnie pocałował moją dłoń.
-
Nie wysilaj się. – powiedziałam starając zachować powagę, ale nie mogłam.
Zaśmiałam się widząc jego minę. – Wiem wszystko. Między tobą a tym starym
próchnem do niczego nie doszło. Przyznała się, że nic nie było, kiedy
rozmawiała z Carlosem. Razem uknuli tą podłą intrygę. Tak bardzo cię
przepraszam. To ja powinnam błagać o wybaczenie za to, że zwątpiłam w twoją
miłość… - dotknęłam policzka Sergio czując pod palcami jego zarost. Mój
ukochany wpił się w moje usta tak zachłannie, że zaczęłam tracić oddech, ale to
było bardzo przyjemne. Naszą piękną chwile przerwał grumot drzwi i wejście
tabunu mężczyzn do sali. Z wizytą wpadł praktycznie cały skład Realu Madryt.
Każdy z chłopaków przyniósł ogromny bukiet kwiatów.
-
Z drogi Ramosik. Daj nam przywitać się z Maite… - Cristiano odepchnął Sergio od
mojego łóżka. Oczywiście było to w ramach
żartu. Każdy z chłopaków pocałował mnie w policzek. Bardzo chcieli wiedzieć
wszystko ze szczegółami. Razem z Sergio opowiedzieliśmy im o całym zajściu, ale
oni dalej nas maglowali. Moje „tortury” przerwał tata.
-
A co tu się dzieje? Macie mi wypocząć przed meczem, dlatego w tej chwili udacie
się do swoich domów. – tata wydał polecenie jak jakiś dowódca.
-
Ale trenerze… - odezwał się Marcelo
-
Bez dyskusji. – ojciec starał się być stanowczy. Chłopcy pożegnali się ze mną i
zniknęli za drzwiami sali. Tata przysiadł na krześle po przeciwnej stronie niż
Sergio. – Córeczko złamałem obietnicę złożoną twojej matce. Obiecałem, że przy
mnie będziesz bezpieczna. Zawiodłem cię jako ojciec. Przepraszam
-
Tatku, jesteś najwspanialszym ojcem jakiego mogłam sobie wymarzyć. To co się
wydarzyło nie było zależne od ciebie. Nie chcę już dłużej rozpamiętywać tych
wszystkich przykrych wydarzeń. Chcę, abyśmy zaczęli wszystko od nowa: ty, ja i
Sergio. – powiedziałam ściskając rękę Ramosa. Ojciec spojrzał na nas zdumiony.
-
Czy to oznacza, że już wybaczyłaś zdradę Sergio?
-
Nie miałam czego wybaczać, ponieważ nie było zdrady. Wiem wszystko. Tato,
kocham Sergio i chcę z nim być. To jest ten jedyny na którego czekałam całe
życie. – uśmiechnęłam się w stronę ojca. Spojrzałam na Sergio z wielkim
uśmiechem na ustach.
-
No dobrze. Niech tak będzie, ale ostrzegam cię chłopcze jeżeli jeszcze raz zrobisz
coś nie tak to wtedy osobiście dam ci w zęby. – po tej krótkiej rodzicielskiej
przemowie wybuchneliśmy wszyscy śmiechem.
Cały
dzień minął nam we wspaniałej i radosnej atmosferze. Mimo tego, że byłam
jeszcze słaba i przypięta do kroplówki stałam się najszczęśliwszym człowiekiem
na ziemi. W ciągu dnia odwiedzili mnie nie tylko chłopaki z Realu, ale również
Clara, Jimena, wszystkie wag’s oraz calusieńka rodzina Sergio. Wszyscy okazali
mi wielkie wsparcie za co jestem ogromnie wdzięczna. Mam przeczucie, że na
drodze mojego szczęścia nie stanie już nikt.
______________________________________________________________________
To opowiadanie dobiega końca. Pozostał właściwie rozdział i epilog, które pojawią się prawdopodobnie razem. Mam w planach stworzenie nowej historii, choć nie wiem jak to wszystko się ułoży. W razie czego będę na bieżąco informowała :D
Za wszelkie błędy bardzo przepraszam. Zachęcam do komentowania, ponieważ to dla mnie dodatkowa motywacja. Pozdrawiam :*
Jeju to jest świetne :) Tak się cieszę, że wszystko się już wyjaśniło :D
OdpowiedzUsuńale jak to koniec? tak szybko? nie ukrywam, że strasznie przywiązałam się do historii Sergio i Maite, a także do Twojego pisania. Miło, że po zakończeniu tego bloga masz zamiar pisać kolejnego. :)
OdpowiedzUsuńrozdział jest fantastyczny. Mam nadzieję, że ta jędza Pilar zgnije w piekle, a Sergio nie zawiedzie Maite.
Pozdrawiam, Patrycja :*
dlaczego pisz dalszą część tylko może tak co się bedzie działo za 2 lata dla cb bedzie to korzyść z tego że możesz wymyślić nowe historje a dla nas dalej czytanie twojego bloga blis twoj blog jest zajebisty
OdpowiedzUsuńNatchnęłaś mnie na nową serię Triunfo del Amor :D Myślę, że pojawi się nowa jak zakończę obecną, a nowy blog przesunę czasowo na później :D Też przywiązałam się do tego opowiadania.
Usuńfajnie że piszesz ją nadal i nw jak ty możesz pogodzić szkołe i pisanie mi jakoś to nie wychodzi i u mnie rozdział będzie dopiero za tydzień ponieważ pisze go w weekendy
Usuńświetny post!!!!! <3
OdpowiedzUsuńzapraszam iza-izuu.blogspot.com zaobserwuj zrobię to samo :)
W takim razie też czekam na 2 część opowiadanie, i mam nadzieję, że Pilar wsadzą do jakiegoś zakładu zamkniętego żeby nie mogła mącić ani knuć. czekam na kolejny rozdział i Pozdrawiam serdecznie;)
OdpowiedzUsuńIntrygi i knucia Carlosa się skończyły. Mam nadzieję, że już nic nie zakłóci spokoju i miłości Sergio i Maite. Są oni idealną parą i zasługują na szczeście :* Super
OdpowiedzUsuń